W niedzielę, 20 maja br., późnym popołudniem z Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Mościskach wyruszyła procesja do miejsca odnowionej figury św. Jana Nepomucena, która stoi na szlaku do Czyszek i Trzcieńca.
To okolicznościowe nabożeństwo ku czci św. Jana Nepomucena w Uroczystość Zesłania Ducha Świętego, było błagalną modlitwą, by „Duch Święty odnowił oblicze mościskiej ziemi i kult św. Jana Nepomucena”. Okolicznościowe kazanie i modlitwę poprowadził ks. dr Jan Szczych. Byli obecni kapłani pracujący w Mościskach i parafianie. Tego samego dnia, w czasie Mszy świętej odbyło się poświęcenie figury w kościele parafialnym.

Rozmowa z ks. Władysławem Derunowem, proboszczem w Mościskach.

Od jak dawna istnieje kult św. Jana Nepomucena na ziemi mościskiej?
-
Figury tego czeskiego świętego od dawna wpisały się w pejzaż mościskiej ziemi. Jest tu kilka miejsc związanych ze św. Janem Nepomucenem.
Przykładowo na Zakościelu kapliczkę i drewnianą figurę św. Jana, jeszcze przed II wojną światową, ufundował niejaki Koziński, jako wotum wdzięczności Bogu za dar leczenia ludzi. Postawiono ją w pobliżu mostu nad strumykiem – opowiada ks. Władysław Derunow.
Figura św. Jana stała też na szlaku do Czyszek i Trzcieńca, pod starą lipą i stała się jego nieodłącznym elementem tak bardzo, że mało kto zastanawiał się nad jej przeszłością i nazwą „koło lipy” lub „koło św. Jana”. Postać tego świętego z Nepomuk, umieszczona była na kolumnie, schowana w koronie sąsiadujących z nią drzew, spoglądała jakby na miasteczko. Dlaczego figurę ustawiono właśnie pod lipą, skoro przez Mościska płynie rzeka i od dawna istnieją większe mosty? Niewiadomo. Może kiedyś uda się odkryć tę tajemnicę.

Jak wyglądał i na czym polegał kult św. Jana Nepomucena?
-
Wiosną do figury św. Jana schodzili się wierni na modlitwy, a święty jako opiekun mostów i orędownik w czasie powodzi, chronił miasteczko i okolice przed „wielką wodą”. Zawsze też mieszkańcy „szlaku św. Jana”, a szczególnie ci z najbliższych domostw, troszczyli się o figurkę świętego i jej otoczenie. Przed II wojną światową były to rodziny z Czyszek. Kiedy wybuchła wojna i wkroczyli Sowieci nakazali rozebrać wszystkie pomniki, kapliczki i figurki świętych, które były bliskie Polakom. Podobny los spotkał figurę św. Jana na Zakościelu, w Twierdzy i w polu przy drodze, pod wspomnianą starą lipą. Pod sowieckim przymusem je rozebrali.

Co stało się z figurami?
-
Pewna mieszkanka Zakościela po zburzeniu kapliczki św. Jana, zabrała stamtąd samą figurę, przeniosła ją do domu i ukryła na strychu. Inna kobieta w Twierdzy, umieściła usuniętą figurę na cmentarzu. A ta figura z „pod lipy” zaginęła.

To miejsce „pod lipą” jest jakieś szczególne.
-
Tak. Dotychczas ludzie wspominają to miejsce i szlak, jak parafianie z sąsiednich miejscowości, schodzili się i rozchodzili, obok tej lipy, idąc do parafialnego kościoła w Mościskach na niedzielną Mszę św, na Pasterkę czy Rezurekcję.

Miejsce „pod lipą” związane jest z osobą ks. Edwarda Saletnika. Na czym ono polega?
-
W pięćdziesiątą rocznicę śmierci ks. Edwarda Saletnika (+ 1967) mościskiego duszpasterza i więźnia łagrów sowieckich, powstała idea upamiętnienia szlaku tego legendarnego księdza. Ze wspomnień parafian wynika, że ks. Edward w letnią porę chętnie spacerował do starej lipy, koło św. Jana, udając się do źródła obok kapliczki św. Mikołaja w czyszeckim lesie.
Świadkowie wspominają, że ks. Edward chodził polami boso, a buty nosił na ramieniu. Czyżby nawiązywał do tego, że parafianie idąc z wiosek boso, a bliżej miasta myli nogi w potoku i ubierali buty i dopiero wtedy wchodzili do kościoła parafialnego? Właśnie w taki sposób dojrzała myśl upamiętnienia szlaku wiary księdza Saletnika i jego parafian. Przyszedł także czas by figury powróciły na swoje miejsce, a kult świętego Jana Nepomucena nie poszedł w zapomnienie, by na nowo zaśpiewano „Witaj Janie z Bolesława”.

ks. Andrzej Piekaniec